Przejdź do treści
Helena Wilma z Buzków Jaśko (1913-2004)
Helena Wilma z Buzków JAŚKO  
1913 – 2004
 

Kochana Halinko!

Mija 70 lat od chwili, gdy zjawiłaś się w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego jako studentka. Później stopniowo wchodziłaś w obowiązki asystenckie oraz bibliotekarskie i trwałaś w swej służbie dla astronomii na rozmaitych stanowiskach przez wiele lat; działałaś w Obserwatorium na różnych polach także już po formalnym przejściu w stan spoczynku.

W ciągu tych lat zmieniali się pracownicy i dyrektorzy Obserwatorium. Nastał wreszcie czas i tej — ostatniej dla Ciebie — Dyrekcji, w imieniu której przyszło mi dziś pożegnać Cię.

Żegnam Cię więc Halinko w imieniu, nieobecnego w Kraju, profesora Michała Ostrowskiego i jego Zespołu, a także w imieniu wszystkich — aktualnych i byłych Pracowników Obserwatorium Astronomicznego UJ. O serdeczne pożegnanie Cię w imieniu Polskiego Towarzystwa Astronomicznego prosił również — nie mogąc dziś przybyć z Toruniaprofesor Andrzej Woszczyk, prezes PTA.

Przez lata przestawania z Tobą pozostawaliśmy wszyscy pod urokiem Twojej życzliwości, uczynności i gotowości świadczenia bezinteresownej pomocy; jakiejś niebywałej szlachetności ducha. Zagadka genezy tych wspaniałych cech stała się dla mnie jasna już dawno, gdy miałem szczęście poznać Twojego Ojca, ks. dr. Andrzeja Buzka; zrozumiałem wtedy, że swą głęboką formację chrześcijańską wyniosłaś z domu rodzinnego — być może już „w genach”, a na pewno w wychowaniu.

Żegnając Cię dzisiaj, widzimy z ogromną wyrazistością to, że w całym swoim życiu spełniałaś wszystkie warunki dostąpienia Ośmiu Błogosławieństw z Kazania na Górze. Dlatego wspominając z wdzięcznością Twą nieustanną praktykę świadczenia miłości bliźniego i wiedząc jak wiele było Ci dane cierpieć na tym świecie, pełni ufności — bo zbrojni w depozyt wiary — nie obawiamy się o Twoją Wieczność. A pozostawszy tu jeszcze na jakiś czas po Twoim odejściu, powinniśmy dla siebie pragnąć jedynie tego, by Sprawiedliwy i Miłosierny Sędzia postawił nas kiedyś po tej samej Swojej stronie, po której — jak ufamy — umieścił już dziś Ciebie.

Żyj w Pokoju, Halinko!

Tymi słowy, w słoneczne południe 23 kwietnia 2004 r., na Cmentarzu Podgórskim w Krakowie — starając się wyrazić myśli większości Obecnych — żegnałem naszą Drogą Koleżankę, Helenę Wilmę z Buzków Jaśkową — dla przyjaciół Halinkę — zmarłą w Krakowie w dniu 18 kwietnia 2004 r.

Przyszła na świat 29 stycznia 1913 r. we Frydku, gdzie Jej ojciec odbudował kościół ewangelicki, zburzony w czasie prześladowań religijnych i był pierwszym pastorem tamtejszej parafii ewangelicko-augsburskiej. W późniejszym czasie objął stanowisko katechety w Cieszynie i tam Halina ukończyła w 1932 r. klasyczne gimnazjum im. Antoniego Osuchowskiego. Po maturze wyjechała na rok za granicę. Spędziła wtedy 9 miesięcy w hrabstwie Kent w Anglii i 3 miesiące w Paryżu — doskonaląc znajomość języków poznanych w szkole. Po powrocie podjęła studia astronomii w Uniwersytecie Jagiellońskim, realizując swe — żywione od dzieciństwa — pragnienie zostania „astronomką”. Studia te „prawie” ukończyła jeszcze przed wojną — brakowało Jej tylko wysłuchania kursu astronomii sferycznej u prof. T. Banachiewicza, który wykładał poszczególne przedmioty w dość dowolnych, dogodnych dla siebie, terminach.

Na miesiąc przed wybuchem wojny została panią Edwardową Jaśko, żoną rozpoczynającego praktykę prawnika, znanego później w Krakowie adwokata. Małżeństwo to dało im dwie córki: Annę (w 1943 r.) i — 12 lat później — Elżbietę.

Halina pracowała w Obserwatorium krakowskim już podczas okupacji i później, ale nie była natarczywa wobec Profesora — zresztą z wzajemnością, wskutek czego dyplom magistra filozofii uzyskała dopiero 5 lat po wojnie. Interesowała się głównie wyznaczaniem orbit planetoid. Prof. Banachiewicz powierzał Jej zatem przede wszystkim prace obliczeniowe, ale nie była wolna od wykonywania rutynowych obserwacji meteorologicznych, a później także od czynnego udziału w fotometrycznych obserwacjach gwiazd zmiennych.

Jako najlepsza wśród pracowników Katedry humanistka i lingwistka, znająca dobrze terminologię astronomiczną i 3 główne języki zachodnioeuropejskie, a ponadto zaznajomiona solidnie z językiem rosyjskim przez samego prof. Banachiewicza, została obarczona także — obok zwykłych obowiązków asystenckich — dość pokaźną (wówczas ok. 20 tys. tomów) biblioteką Obserwatorium, pracując jednocześnie w redakcji „Acta Astronomica”. Z Jej usług korzystali oczywiście bezpośrednio także koledzy — autorzy, którym zawsze była gotowa nieść pomoc, bez oglądania się na „koszty własne”. Tym rodzajem działalności zasłużyła na pseudonim Halina Britannica, nadany Jej przez prof. Michała Kamieńskiego. Było wreszcie także „nie do pomyślenia”, by ktoś inny, nie Ona, mógł prowadzić księgi protokołów Zebrań Naukowych Obserwatorium.

W 1955 r. przystąpiła do opracowania metodą krakowską drugiej połowy bamberskiego szeregu obserwacji heliometrycznych Księżyca, wykonanych przez K. E. Hartwiga. Był to temat Jej pracy doktorskiej, której wynikiem miało być wyznaczenie parametrów libracji fizycznej Księżyca.

Liczne obowiązki zawodowe i redakcyjne Haliny, która w domu nie uchylała się ponadto od absorbującej roli żony, matki i gospodyni, stawiały Ją w znacznie trudniejszej sytuacji od tej, która była udziałem Jej dwóch kolegów — mężczyzn, mających podobne tematy prac. Toteż w decydującym momencie 1961 r., kiedy na zaproszenie prof. Z. Kopala udawaliśmy się do Manchesteru, by na tamtejszym komputerze przeprowadzić „ekspresowe” wyrównanie naszych materiałów, opracowanych w Krakowie, Halina była o przysłowiowy krok spóźniona ze swymi rachunkami i nie uczestniczyła w naszej wyprawie. Nigdy też później — mimo sprzyjających warunków technicznych — nasze propozycje kontynuacji i finalizowania Jej obliczeń nie cieszyły się zainteresowaniem ówczesnego kierownika Katedry; zawsze były jakieś inne prace; pilniejsze i absolutnie nieodzowne. Dla samej Haliny sprawa Jej doktoratu stała się w tymże roku 1961 jakąś marginesową błahostką w następstwie ciężkiego ciosu, jakim była tragiczna śmierć córki, Anny. Było to skrajnie trudne doświadczenie wiary i wszystkich sił duszy i ciała kochającej Matki. Jednak Halina — na pozór drobna i słaba istota, a przecież wielka duchem — sprostała jakimś nadludzkim wysiłkiem tej Próbie.

Później zresztą nigdy nie podejmowała walki w swoim interesie. W Jej systemie wartości dotyczącym pracy, poczesne miejsce zajmowała zawsze potrzeba służenia ludziom i instytucji macierzystej; nie mieściła się tam jednak chyba zupełnie potrzeba wspinania się po „drabinie” służbowej. Halina przejawiała pewną wojowniczość jedynie jako żarliwa patriotka. Z niektórych Jej wypowiedzi wynikało, że była skłonna traktować dosłownie, a nawet programowo, deklarację rewindykacyjną „z szablą w tle”, zawartą w naszym Hymnie Narodowym. A ciężko przeżywała np. coraz częstsze porażki polskiej reprezentacji piłkarskiej w spotkaniach międzynarodowych.

Gdy ćwierć wieku temu przeszła na emeryturę, Jej praca przynosiła Obserwatorium nadal wymierne owoce. Przez wiele lat jeszcze opracowywała systematycznie materiały naszej kartoteki gwiazd zmiennych zaćmieniowych, przenosząc jej zawartość na współczesne nośniki informacji, a w czasie międzynarodowej kampanii obserwacyjnej IHW (International Halley Watch) sporządzała szybko i sprawnie mapki dla obserwatorów wyznaczających pozycje słynnej komety. Dodatkowym trudem było dla Niej dojeżdżanie do — odległego już wtedy — Obserwatorium.

W tych późnych latach życia zdarzało się Jej nieraz żartować z tego, że nie zrobiła żadnej kariery. W swojej skromności nie zdawała sobie chyba jednak sprawy z tego, jak ogromną „karierę” zrobiła w sercach ludzkich. Każdemu z nas dawała odczuć, że jest dla Niej kimś wyjątkowo miłym i ważnym, natomiast nikt z nas nie słyszał, by Halina osądzała innych czy mówiła o nich źle. Jej świetlaną Postać zapamiętaliśmy jako zupełnie niezwykłe w naszym świecie zjawisko; jakiś wspaniały dla nas Dar. Po Jej odejściu jest ciemniej.

Jan Mietelski
(Źródło: „Urania — PA” nr 4/2004)