Przejdź do treści
Rozalia Szafraniec (1910-2001)
Rozalia SZAFRANIEC  
1910 – 2001
Dr Róża Szafraniec w swej pracowni w czerwcu 1956 roku

W dniu 1 marca 2001 roku po tygodniowej chorobie zmarła w Krakowie w wieku 91 lat doktor Rozalia Szafraniec — emerytowany adiunkt Uniwersytetu Jagiellońskiego, astronom i matematyk, członek Międzynarodowej Unii Astronomicznej, wybitna obserwatorka i badacz gwiazd zmiennych zaćmieniowych, dla kolegów i przyjaciół Pani Róża, człowiek wielkich zalet ducha i charakteru. Przez ostatnie 655 dni przysługiwał Jej zaszczytny tytuł Nestora astronomów polskich.

W dniu 3 marca 2001 r. spoczęła w rodzinnej ziemi.

Rozalia Szafraniec urodziła się w Siekiernie w pobliżu Kielc w dniu 28 lutego 1910 r. Ojciec Jej zmarł, gdy miała zaledwie 3 lata. Przez całe dzieciństwo i młodość podziwiała i zapamiętała matkę w nadludzkim niemal wysiłku pokonującą samotnie trud prowadzenia pięciohektarowego gospodarstwa i wychowywania siedmiorga dzieci — czterech synów i trzech córek. Spośród tej gromadki jeden z braci Rozalki, a później Ona sama — uzyskali wyższe wykształcenie.

Dzięki parze życzliwych letników, zainteresowanych wyjątkowo miłą i inteligentną dziewczynką, wysoko ocenianą także przez nauczycieli, mogła Rozalka rozpocząć i ukończyć naukę w Państwowym Gimnazjum im. bł. Kingi w Kielcach. W 1929 r. była pierwszą w historii maturzystką z Siekierna. Bezpośrednio potem podjęła studia matematyki na Uniwersytecie Warszawskim, u prof. W. Sierpińskiego i ukończyła je, uzyskując magisterium w 1934 r.

Wkrótce po otrzymaniu dyplomu los zetknął Ją z profesorem Tadeuszem Banachiewiczem, który poszukiwał wówczas kandydata na asystenta-obserwatora do Stacji Obserwatorium Astronomicznego UJ na górze Lubomir (912 m n.p.m.) w pobliżu Myślenic. Rozalia Szafraniec przyjęła tę funkcję tylko na rok, gdyż planowała poświęcić się raczej pracy nauczycielskiej. Realizując swój plan, ukończyła w Warszawie w roku szkolnym 1935/36 jednoroczny kurs nauczycielski w Studium Pedagogicznym prof. Nawroczyńskiego i odbyła praktykę w prywatnym Gimnazjum p. Gepnerówny, po czym od dnia 1 września 1936 r. została nauczycielką matematyki w Państwowym Gimnazjum i Liceum w Mysłowicach, skąd dokładnie 3 lata później powróciła piechotą do Siekierna, gdzie działała, uczyła i walczyła w podziemiu przez cały okres okupacji.

Od stycznia 1942 r. brała udział w akcjach ZWZ, później AK, będąc komendantem gminy Bodzentyn w Wojskowej Służbie Kobiet; używała pseudonimów „Ażur” i „Żór”, związanych dość wyraźnie ze zmodyfikowanym imieniem, nadanym Jej przez przyjaciół. Oficjalnie legitymowała się podczas okupacji stanowiskiem gminnej agronomki, co niejeden raz okazywało się zbawienne. Ciężkim ciosem, który przeżyła w tym czasie, była śmierć narzeczonego, spalonego żywcem przy pacyfikacji wsi Michniów, w lipcu 1943 r., na 7 tygodni przed zaplanowanym ślubem.

Ten trudny i bohaterski okres życia Pani Róży upamiętniają: Krzyż Armii Krajowej, przyznany Jej w Londynie w 1979 r. i Honorowa Odznaka Żołnierza Armii Krajowej Korpusu „Jodła”, datowana na Jasnej Górze w 1981 r.

Bezpośrednio po wojnie uczyła przez kilka miesięcy matematyki w Gimnazjum w Bodzentynie, a następnie przez 2 lata (1945 – 1947) — w Państwowym Gimnazjum i Liceum im. bł. Kingi w Kielcach, gdzie kiedyś zdawała maturę.

Rys. 1 Dr Róża Szafraniec w czasie przemówienia na tysięcznym Zebraniu Naukowym Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w dniu 25 października 1996 roku.

We wrześniu 1947 r. przeniosła się do Krakowa i podjęła ponownie — po dwunastoletniej przerwie — pracę w Obserwatorium Astronomicznym UJ. Już 2 lata później zasłużyła w oczach wstrzemięźliwego w pochwałach profesora T. Banachiewicza na komplement „to dzielna obserwatorka”. Doktorat filozofii uzyskała w UJ w 1950 r. Pracowała wtedy również jako nauczycielka matematyki w III (wówczas; dziś II) Państwowym Liceum i Gimnazjum im. króla Jana Sobieskiego w Krakowie. Od stycznia 1951 r. aż do przejścia na emeryturę w 1973 r. pozostawała w Obserwatorium na stanowisku adiunkta.

W latach powojennych w Krakowie otrzymała nowy — wdzięczny pseudonim — Rosa Volans — nadany Jej przez niezapomnianego profesora Michała Kamieńskiego, który potrafił celnie zamykać, w dwóch najwyżej słowach, charakterystyki adeptów astronomii. W przypadku Pani Róży uzasadnieniem „przydomka” był zapewne Jej status szybowniczki, uzyskany na trzech kursach: A, B, C w latach 1938/39; w Jej Książce lotów zanotowane są też loty treningowe w 1947 r. Nie można poza tym wykluczyć jako drugiej motywacji Profesora Jej pasji podróżowania, zarówno na międzynarodowe kongresy i konferencje naukowe, jak i w ramach prywatnych eskapad turystycznych. Zwiedziła wiele krajów, o czym pisze w swoich Okruchach wspomnień, którym nadała dodatkowo podtytuł: Między Niebem a Ziemią — zamierzając zresztą przekazać je Bibliotece Jagiellońskiej.

Główną domeną działalności naukowej Rozalii Szafraniec były obserwacje wizualne gwiazd zmiennych zaćmieniowych i ich opracowania. W latach sześćdziesiątych została nawet światową rekordzistką ze swymi prawie 50 tysiącami tego rodzaju obserwacji; oprócz nich prowadziła także obserwacje fotoelektryczne. Przy tej pracy odkryła dwie nowe gwiazdy zmienne. Wykonywała fotograficzne obserwacje pozycyjne komet i planetoid; fotografowała także Księżyc, by z pomiarów długości cieni jego gór wyznaczać parametry libracji; nie zaniedbywała nawet obserwacji zakryć gwiazd przez Księżyc, których ma na swym koncie prawie 400. W latach 1957 – 1966 obserwowała skrupulatnie przeloty SSZ, sporadycznie notowała także przeloty meteorów i zorze polarne. Z tytułu wieloletniego nadawania radiowych sygnałów czasu otrzymała Honorową Odznakę Komitetu d/s Radia i Telewizji z okazji jubileuszu tej instytucji w 1970 r. Przypomnijmy też, iż długo pełniła absorbujące obowiązki redaktora technicznego Postępów Astronomii.

Imponowała wszystkim wytrwałością i sumiennością w pracy. Zapewne tak Ją uformowała twarda szkoła życia już w dzieciństwie. Nawet w okresie poważnego odmrożenia twarzy w okolicach oczodołów — od lodowatego okularu lunety — nie rezygnowała z obserwacji, wykonawszy sobie w tym celu na drutach specjalną „terrorystyczną” kominiarkę, z otworami jedynie na oczy.

W archiwum Obserwatorium Pani Róża zdeponowała 18 dzienników obserwacyjnych, stanowiących plon trudu 26 lat i opublikowała drukiem 72 prace naukowe. Od 1952 r. była członkiem IAU, gdzie działała przez wiele lat w Komisji nr 42, koordynującej międzynarodową współpracę w zakresie badań gwiazd zaćmieniowych.

Od ponad 10 lat pojawiają się w biuletynach naukowych komunikaty o obserwacjach gwiazd zmiennych, wykonywanych w R. Szafraniec Observatory, Metzerlen, Switzerland; Obserwatorium to znajduje się w pobliżu Stacji Obserwacyjnej Uniwersytetu w Bazylei. Dr Roger Diethelm — zapytany przez Panią Różę, dlaczego nazwał Jej imieniem swoje prywatne obserwatorium — podał w odpowiedzi (11.06.1994 r.) aż dwa powody: „po pierwsze każdy, kto pracuje w dziedzinie gwiazd podwójnych zaćmieniowych, jest świadom znaczenia Pani jakościowo wyśmienitych i pozbawionych przerw obserwacji minimów. Wykonując ten sam rodzaj „brudnej roboty” (jak zwykłem ją nazywać, gdyż nikt wykonujący tę ważną pracę nie ma szans, by dzięki niej stać się sławnym za swego życia), doceniam specjalnie to, że Pani prowadziła obserwacje w trudnych okresach czasu, kiedy to żaden inny obserwator nie byłby w stanie wykonać tej samej pracy. Wiąże się to zresztą zapewne i z drugim powodem, a mianowicie tym, że chciałem upamiętnić Panią jako jedną z kilku kobiet, które wywarły swoje piętno na astronomii europejskiej XX wieku” (tłum. J.M.).

Trudniej jednak bywa prorokowi wśród bliskich. Wieloletnia służba dydaktyczna Pani Róży została wprawdzie uhonorowana przepisowo Złotym Krzyżem Zasługi, a potem Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, ale — jak to bywa z weteranami — oprócz orderów, krzyży i medali ci najofiarniejsi bywają naznaczeni także bliznami. Taką „blizną” Pani Róży — uczciwej, odważnej i prostolinijnej weredyczki — było niezatwierdzenie habilitacji uzyskanej przez Nią w wyniku kolokwium odbytego podczas posiedzenia Rady Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii UJ dnia 25 kwietnia 1963 roku; inną — stała się odmowa zgody na wyjazd Pani Róży do USA, gdy Uniwersytet w Filadelfii zaprosił Ją na jeden semestr w charakterze visiting professor. Oba te urazy pochodzą zresztą od jednego i tego samego człowieka, którego powinno się tu objąć, jako nieżyjącego, zwyczajowym immunitetem, choć zdajemy sobie sprawę z tego, że historia przestrzegająca rygorystycznie normy de mortuis nil nisi bene1 stałaby się rychło ogólną hagiografią.

Smutne te fakty dowodzą, iż ta sama Alma Mater miewa dzieci różnego formatu. Format, jaki reprezentowała sobą Zmarła, pozwolił Jej jednak na wybaczenie winowajcy i na potraktowanie jego czynów w kategorii zaledwie przykrości, a nie krzywd.

W blasku tego przebaczenia Rosa Volans przekroczyła zapewne Bramy Niebios. Cześć Jej Pamięci!

Piotr Majewski
(Źródło: „Urania — PA” nr 3/2001)
Przypisy:
  1. de mortuis nil nisi bonum (a. bene) — (łac.) o umarłych (mów) tylko dobrze („Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych” Władysław Kopaliński)