Przejdź do treści

Międzynarodowy Rok Astronomii powoli dobiega końca. Najważniejsze imprezy z nim związane mamy chyba już za sobą. Nie brakowało, a jakże, i tych czysto muzycznych. O niektórych wspominałem tu już wcześniej i nie będę się powtarzał. O wszystkich pozostałych nie dam rady, ba, zapewne nawet nie mam pojęcia o wielu! Napiszę więc tylko o kilku i to raczej subiektywnie wybranych.

Mr Smok Krakowska Orkiestra Kameralna „Soave”. Fot. Piotr Tumidajski

Po pierwsze, coś o muzyce tworzonej przez astronoma. Najbardziej znany astronom muzyk to William Herschel, odkrywca Urana. Będąc z zawodu muzykiem, a astronomem z zamiłowania, światową sławę zdobył w tej drugiej dziedzinie. 14 maja br. Europejska Agencja Kosmiczna wysyła na orbitę największy w historii badań kosmosu teleskop o 3,5-m zwierciadle, nazwany właśnie jego imieniem. Jednak jego muzykę zna raczej bardzo wąskie grono słuchaczy. Dlatego wielki ukłon kieruję w stronę Krakowskiej Orkiestry Kameralnej „Soave”, która 15 maja podczas Nocy Muzeów po raz pierwszy w Polsce wykonała sześć symfonii kameralnych tego kompozytora. W Ogrodzie Doświadczeń, oprócz kompozycji Herschela, usłyszeć można było symfonię „Jowiszową” Mozarta oraz „Muzykę Sfer” wg Pitagorasa i Keplera.

Trochę wcześniej, w kościele NMP w Toruniu, odbył się wyjątkowy koncert w ramach Festiwalu Probaltica, który być może był największym wydarzeniem muzycznym MRA2009 w Polsce. Europejska Orkiestra Festiwalowa oraz Chór Filharmonii Narodowej wykonali monumentalne dzieło Wojciecha Kilara „Sinfonia De Motu” (O Ruchu). Ten unikatowy utwór muzyczny poświęcony fizyce i fizykom Kilar napisał w 2005 r. (obchodzonym jako Międzynarodowy Rok Fizyki). Notabene, sam kompozytor jest członkiem Ogólnopolskiego Komitetu Honorowego Roku Astronomii. W ramach tego koncertu zagrano również Symfonię II Kopernikowską H. Mikołaja Góreckiego i Planetoidę 12999 Toruń Magdaleny Cynk.

Także w maju, w Łodzi, na rynku Manufaktury można było po zmroku usłyszeć graną na żywo przez orkiestrę i chór Łódzkiej Filharmonii muzykę do filmu Stanleya Kubricka „2001: Odyseja kosmiczna”. Muzyka towarzyszyła, a może… muzyce towarzyszyła projekcja owego filmu. Kto zna dzieło Kubricka, ten wie, że takie kultowe sceny, jak np. rotacja statków kosmicznych w rytm walca „Nad pięknym modrym Dunajem” Johanna Straussa czy podróż w inny wymiar przy dźwiękach „Atmospheres” György Ligetiego wciąż wywołują potężne emocje zarówno u kinomanów, jak i melomanów.

W sierpniu, oprowadzając po Olsztynie kol. Macieja Mikołajewskiego, przypadkowo trafiłem na zamek, gdzie akurat w Salach Kopernikowskich koncertował kwartet perkusyjny „Amadrums”. Występ studentów i absolwentów Akademii Muzycznej z Krakowa wywarł na nas spore wrażenie. Muzyka momentami brzmiała iście kosmicznie i nie były to przypadkowe skojarzenia. Jak się okazało, w programie młodych perkusistów znalazły się takie utwory, jak: „Aurora Borealis” J. Trowera, „Over the edge” J. Fitcha czy „Axis mundi” K. Nepelskiego. Jednak prawdziwy dźwiękowy Kosmos usłyszeliśmy w brawurowo zagranym na koniec „Take That” W. Albrighta. Wielka szkoda, że nie udało się wpleść występu „Amadrums” w artystyczną oprawę krakowskiego Zjazdu PTA!

Powróćmy jednak do muzyki tworzonej przez miłośników astronomii — może nie tak wielkich jak Herschel, ale za to naszych, krajowych. Miłym zaskoczeniem podczas V Seminarium Meteorytowego w Olsztynie była prezentacja pod kopułą tamtejszego planetarium płyty z kompozycjami Jerzego Strzei zatytułowanej „Sinus Iridium”. Jednak znacznie większym zaskoczeniem była dla mnie zaprezentowana w programie radiowym Jerzego Kordowicza płyta nagrana przez Przemysława Rudzia. Ten znany chyba wszystkim miłośnikom astronomii autor „Atlasu nieba” i „Przewodnika po Wszechświecie” ujawnił w Roku Astronomii swoją kolejną pasję — muzyczną.

Przedstawioną w radiu płytę poświęcił w całości Stanisławowi Lemowi, a ściślej jego dziełu zatytułowanemu „Summa Technologiae” (płyta nosi ten sam tytuł). Biorąc pod uwagę, że ta pisana prawie pół wieku temu książka porusza tematy, które wówczas leżały całkowicie w dziedzinie science fiction, a obecnie stały się tematami ważnymi i aktualnymi (np. rzeczywistość wirtualna, nanotechnologia, sztuczna inteligencja), dobrze się stało, iż zostało przypomniane to dzieło poruszające moralno-etyczne i filozoficzne konsekwencje nowych i przyszłych technologii.

Mr Smok Mr Smok podczas koncertu na Żurawiej Górze we Fromborku. Fot. Jarosław Starybrat

Na koniec wspomnę jeszcze o występie Adama Bórkowskiego (znanego pod pseudonimem Mr Smok) we Fromborku podczas Ogólnopolskiego Zlotu Miłośników Astronomii. Właściwie były to dwa występy. Jeden odbył się na terenie miasta, drugi w bardziej kameralnych warunkach, na terenie Obserwatorium Astronomicznego na Żurawiej Górze. Pomimo kiepskiej jakości nagłośnienia była to magiczna noc w magicznym dla każdego miłośnika astronomii miejscu.

Pozostaje mi życzyć Wam, Drodzy Czytelnicy, jak i sobie, więcej takich atrakcji także i po Roku Astronomii.

(Źródło: „Urania — PA” nr 6/2009)